Deprecated: Funkcja WP_Dependencies->add_data() została wywołana z argumentem, którego użycie jest przestarzałe od wersji 6.9.0! Komentarze warunkowe IE są ignorowane przez wszystkie obsługiwane przeglądarki. in /home/chor.pwr/public_html/wp-includes/functions.php on line 6131

Deprecated: Funkcja WP_Dependencies->add_data() została wywołana z argumentem, którego użycie jest przestarzałe od wersji 6.9.0! Komentarze warunkowe IE są ignorowane przez wszystkie obsługiwane przeglądarki. in /home/chor.pwr/public_html/wp-includes/functions.php on line 6131

Zakończenie sezonu w Wałbrzychu

2 czerwca 2012 r. Akademicki Chór Politechniki Wrocławskiej wziął udział w koncercie uświetniającym zakończenie sezonu artystycznego Filharmonii Sudeckiej w Wałbrzychu. Odbył się on w kościele p.w. św. Aniołów Stróżów. Zaśpiewaliśmy oratorium Włodzimierza Korcza do słów Ernesta Brylla „Woła nas Pan” z udziałem znanych w kraju i za granicą solistów: Alicji Majewskiej, Zbigniewa Wodeckiego, Ewy Urygi, Jacka Wójcickiego, Doroty Osińskiej, Marka Bałaty, z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej Filharmonii Sudeckiej pod dyrekcją Jerzego Koska oraz Chóru Zespołu Szkół Muzycznych im. S. Moniuszki w Wałbrzychu.

 

Przed piątkowym koncertem uczestniczyliśmy w czwartek w próbie wraz z solistami, orkiestrą i wałbrzyskim chórem, w siedzibie Filharmonii Sudeckiej. W przerwach mieliśmy okazję do bezpośredniego kontaktu z solistami, znanymi ogólnie z wykonań utworów muzyki rozrywkowej, oraz z kompozytorem oratorium. Wszyscy bardzo chętnie udzielali odpowiedzi na nasze pytania, pozowali do wspólnych fotografii – oczywiście na nasze życzenie, składali autografy. Najbardziej oblegani byli chyba: Zbigniew Wodecki, Alicja Majewska oraz Włodzimierz Korcz. Jacek Wójcicki tryskał humorem i energią. Ewa Uryga czuła się bardzo zmęczona nocną jazdą samochodem w czasie burzy z piorunami i ulewami (ze środy na czwartek, przyp. red.). Było bardzo sympatycznie, ponieważ przyjacielska atmosfera udzieliła się całemu zespołowi, biorącemu udział w tym projekcie. Próba generalna w piątek, przed koncertem, w kościele, wypadła… niespecjalnie. Warunki nagłośnienia oraz odsłuchu pozostawiały wiele do życzenia. Akustycy uwijali się niemal do samego koncertu z poprawkami.

Godzina 19.00. Mimo że wstęp na koncert jest biletowany, w kościele nie ma ani jednego wolnego miejsca, a organizatorzy dostawiają dodatkowe krzesła. Wchodzimy. Oklaski. Maestro Kosek podnosi batutę i – zaczyna się! Pierwszy utwór „My, mali ludzie” to rytmiczna recytacja tekstu przez chór. Rozgrzewamy się. I dalej „Archanioły”, „Aniele mych pradziadów”. Jest dobrze! Świetna akustyka! Śpiewamy popisowy numer chóru – „Pytania”. Wychodzi wspaniale! Soliści czując za sobą energię i siłę 60-osobowego chóru, dają z siebie wszystko! Publiczność nagradza coraz większymi brawami każdą następną część oratorium: blusową „Wymyj, żono, okna na Wielkanoc”, skoczną „Wszyscy tutaj szczęśliwi”, nastrojową „Dotknął nas”, melodyjną z motywem mazurka „Drzwi”, „Aniele Stróżu”, niezwykle rytmiczną „Spod ziemi idzie głos”, i dalej nastrojowe, melodyjne „Chryste”, „Spirituals”, „Kamień”, „Piosenka spóźnionych”. Koncert kończymy energetycznym utworem „Woła nas Pan”. Publiczność wiwatuje na stojąco! Oczywiście bisujemy!

Sezon artystyczny 2011-2012 Sudeckiej Filharmonii w Wałbrzychu zostaje zamknięty i przechodzi do historii. Dla słuchaczy jako wspaniałe artystyczne przeżycie, dla organizatorów jako spełniony projekt, którego realizacja wymagała olbrzymich nakładów, zarówno pracy, jak i środków finansowych.

Już w autokarze, w drodze do Wrocławia, nasza dyrygentka – Małgorzata Sapiecha-Muzioł przekazuje nam wyrazy najwyższego uznania od solistów i kompozytora.

Warto podkreślić, że w Wałbrzychu odbyło się prawykonanie tego oratorium z tak dużym chórem, liczącym ponad 60 osób, składającym się z uczniów Zespołu Szkół Muzycznych im. S. Moniuszki w Wałbrzychu oraz z nas – Akademickiego Chóru Politechniki Wrocławskiej. Obydwa chóry przygotowała Małgorzata Sapiecha-Muzioł.

 

Anna Kiczko

Koncert w zakładzie karnym w Strzelinie

„Pójdźcie, błogosławieni u Ojca mojego,

weźcie w posiadanie królestwo,

przygotowane dla was od założenia świata!

Bo byłem głodny, a daliście mi jeść;

byłem spragniony, a daliście mi pić;

byłem przybyszem, a przyjęliście mnie;

byłem nagi, a przyodzialiście mnie;

byłem chory, a odwiedziliście mnie;

byłem w więzieniu, a przyszliście do mnie.

Zaprawdę, powiadam wam: wszystko,

co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych,

mnieście uczynili”…

Ewangelia wg św. Mateusza (Sąd Ostateczny)


20 maja Akademicki Chór Politechniki Wrocławskiej zaśpiewał dla więźniów Zakładu Karnego w Strzelinie. Na nasz koncert złożyły się dwa występy, dla dwóch tur więźniów.


Zaśpiewaliśmy osiem utworów: 1) „O Nata Lux”, piękną kompozycję M. Lauridsena z 1997 roku w formie modlitwy do Jezusa – Światła ze Światłości, 2) „Pater noster”, czyli „Ojcze nasz”, utwór napisany przez J. Świdra – współczesnego polskiego, śląskiego kompozytora, 3) „Bogorodice Djewo”, czyli „Zdrowaś Mario” pieśń cerkiewną w kompozycji współczesnego kompozytora estońskiego – A. Pärta, 4) amerykańską pieśń ludową „Shenandoah” w aranżacji J. Erba, 5) brazylijską pieśń ludową „Ole Muie Reneira” w aranżacji C.A.Pinto Fonseca, 6) ) „Can`t help falling in love”, znany utwór z repertuaru Elvisa Presleya, 7) jedną z najpopularniejszych polskich piosenek biesiadnych „Szła dzieweczka do laseczka” w aranżacji A.Grefa, 8) tradycyjną pieśń spiritual w opracowaniu M. Hogana „The Battle of Jericho”, opowiadającą zaczerpniętą z Biblii historię zdobycia miasta Jerycho dzięki potężnym dźwiękom trąb, zwanych odtąd jerychońskimi, które skruszyły mury miasta.

Dzięki świetnej akustyce korytarza więziennego o charakterystycznej budowie, obfitującej w liczne galerie, nasz śpiew brzmiał imponująco! Nie skruszył, co prawda, więziennych murów, ale być może poruszył najgłębsze struny psychiki skazańców. Wiele osób z naszego zespołu ma takie przekonanie. – To był bardzo fajny koncert – mówi Jacek Borkowski. – Mieliśmy wdzięczną publiczność, dla której było to coś całkowicie nowego, a zarazem bardzo ważnego. Więźniowie mieli przecież świadomość, że to dla nich przyjechaliśmy, poświęcając pół niedzieli. Może nie czują się najlepiej z tym, że siedzą w więzieniu… Jacek był zresztą prezenterem naszych dokonań, przybliżając pokrótce historię naszego chóru oraz treść wykonywanych utworów, zwłaszcza w językach obcych. Zrobił to brawurowo, przyprawiając wszystko dozą wysublimowanego humoru, jak np. w tym fragmencie swojej „spikerki”: – W ciągu ostatniego roku występowaliśmy w tak znakomitych miejscach, jak Filharmonia Wrocławska, Filharmonia Sudecka, Katedra Marii-Magdaleny we Wrocławiu, Katedra w Barcelonie itp. Dziś przyjechaliśmy do Was. Przyjechaliśmy, aby dać wam znak, że nam na was zależy, że zależy nam na tym, co jeszcze możecie zrobić dobrego i fajnego, gdy już stąd wyjdziecie. No bo przecież stąd wyjdziecie?!

Trzeba obiektywnie przyznać, że więźniowie mają tu bardzo dobre warunki, zwłaszcza w nowym pawilonie, gdzie śpiewaliśmy. W ramach resocjalizacji uczestniczą np. w zajęciach plastycznych, prowadzonych przez artystę-plastyka, wykonując ciekawe rękodzieła, które mogliśmy podziwiać na wystawie specjalnie przygotowanej z okazji naszego przyjazdu. Mało tego – kilka osób z chóru zostało zaproszonych do zwiedzenia pracowni plastycznej. Jeden z naszych kolegów, chcąc uwiecznić na fotografii ciekawe prace uzdolnionych więźniów, a zwłaszcza zrekonstruowany przez nich portal drzwiowy, trochę dłużej został w pracowni i… niestety, ku jego przerażeniu zastał zamknięte drzwi wejściowe i kratę. Na szczęście zauważyliśmy, że nie ma go wśród nas i wszczęliśmy poszukiwania. W końcu służby więzienne uwolniły go, ale emocje były duże!

Jak doszło do naszego występu w zakładzie karnym w Strzelinie? Opowiada Ewa Kwaśniewicz: – Moja znajoma, wiedząc, że śpiewam w chórze, zwróciła sie do mnie z pytaniem, czy moglibyśmy
zaśpiewać dla więźniów w Strzelinie, wśród których znajduje się ktoś z jej rodziny. Cztery lata temu nasz chór zaśpiewał dla więźniów w Wołowie, dlatego ośmieliłam się zadać to pytanie naszej dyrygentce – Gosi, która z kolei zwróciła się z nim do chóru. Chór się zgodził!

– Szczerze powiedziawszy, trochę się bałam na początku, bo nie śpiewałam cztery lata temu w więzieniu w Wołowie i nie wiedziałam, czego oczekiwać po koncercie w takim miejscu – mówi studentka historii, Jola Sierakowska. – Pozytywnie zaskoczyła mnie miła atmosfera. Więźniowie bardzo dobrze odebrali prezentowana przez nas muzykę. Podobne odczucia ma Asia Wojciechowska, studentka budownictwa lądowego. – Ogólnie bardzo pozytywnie odebrałam nasz pobyt. Więźniowie byli zasłuchani, nie było nieprzyjemnych reakcji z ich strony.

Waldkowi spodobał się warsztat, w którym więźniowie naprawiali gokarty. Widzieliśmy także siłownię na wolnym powietrzu, na terenie której osadzeni uprawiali ćwiczenia fizyczne, „szpanując” pięknie opalonymi i harmonijnie umięśnionymi ciałami.

– Kto w niedzielę w więzieniu nie śpiewał, niech żałuje – tak na kolejnej próbie podsumowała występ w Strzelinie nasza dyrygentka Małgosia Sapiecha-Muzioł. – Było bardzo fajnie, o ile można powiedzieć, że fajnie jest w więzieniu… Czuliśmy bardzo przyjazną atmosferę. Osobiście już dawno nie doświadczyłam wyrazów takiej wdzięczności, jak od tych ludzi, a zwłaszcza od naczelnika więzienia, który witał nas już na rogatkach miasta, pilotując nasz autokar, a wszyscy tam, na miejscu, byli bardzo otwarci, przejęci, a przede wszystkim wdzięczni.

Niedawno Małgorzatę Sapiechę-Muzioł odwiedzili przedstawiciele władz Zakładu Karnego w Strzelinie, składając jeszcze raz podziękowania za koncert, ofiarowując płyty z nagraniami oraz film dokumentujący nasze dokonania, a także egzemplarz miejscowej gazety relacjonującej to wydarzenie. Wiemy już, że panowie naczelnicy zwrócili się do nas z prośbą o kolejny koncert ich zakładzie. Będzie to zapewne koncert kolęd w okresie Bożgo Narodzenia. Po tak świetnym przyjęciu z chęcią znów wpiszemy się w program resocjalizacji Zakładu Karnego w Strzelinie.

Zakład Karny w Strzelinie funkcjonuje od 1980 r. Jest usytuowany przy jednej z największych kopalni granitu w Europie. Jest zakładem typu zamkniętego dla skazanych odbywających karę po raz pierwszy z wydzielonymi oddziałami zakładu karnego typu zamkniętego dla młodocianych i zakładu karnego typu półotwartego dla odbywających karę po raz pierwszy i młodocianych. Pojemność zakładu wynosi 805 miejsc.

Anna Kiczko

Koncert w zakładzie karnym w Strzelinie

„Pójdźcie, błogosławieni u Ojca mojego,

weźcie w posiadanie królestwo,

przygotowane dla was od założenia świata!

Bo byłem głodny, a daliście mi jeść;

byłem spragniony, a daliście mi pić;

byłem przybyszem, a przyjęliście mnie;

byłem nagi, a przyodzialiście mnie;

byłem chory, a odwiedziliście mnie;

byłem w więzieniu, a przyszliście do mnie.

Zaprawdę, powiadam wam: wszystko,

co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych,

mnieście uczynili”…

 

Ewangelia wg św. Mateusza (Sąd Ostateczny)

 

20 maja Akademicki Chór Politechniki Wrocławskiej zaśpiewał dla więźniów Zakładu Karnego w Strzelinie. Na nasz koncert złożyły się dwa występy, dla dwóch tur więźniów.

 

Zaśpiewaliśmy osiem utworów: 1) „O Nata Lux”, piękną kompozycję M. Lauridsena z 1997 roku w formie modlitwy do Jezusa – Światła ze Światłości, 2) „Pater noster”, czyli „Ojcze nasz”, utwór napisany przez J. Świdra – współczesnego polskiego, śląskiego kompozytora, 3) „Bogorodice Djewo”, czyli „Zdrowaś Mario” pieśń cerkiewną w kompozycji współczesnego kompozytora estońskiego – A. Pärta, 4) amerykańską pieśń ludową „Shenandoah” w aranżacji J. Erba, 5) brazylijską pieśń ludową „Ole Muie Reneira” w aranżacji C.A.Pinto Fonseca, 6) ) „Can`t help falling in love”, znany utwór z repertuaru Elvisa Presleya, 7) jedną z najpopularniejszych polskich piosenek biesiadnych „Szła dzieweczka do laseczka” w aranżacji A.Grefa, 8) tradycyjną pieśń spiritual w opracowaniu M. Hogana „The Battle of Jericho”, opowiadającą zaczerpniętą z Biblii historię zdobycia miasta Jerycho dzięki potężnym dźwiękom trąb, zwanych odtąd jerychońskimi, które skruszyły mury miasta.

Dzięki świetnej akustyce korytarza więziennego o charakterystycznej budowie, obfitującej w  liczne galerie, nasz śpiew brzmiał imponująco! Nie skruszył, co prawda, więziennych murów, ale być może poruszył najgłębsze struny psychiki skazańców. Wiele osób z naszego zespołu ma takie przekonanie. – To był bardzo fajny koncert – mówi Jacek Borkowski. – Mieliśmy wdzięczną publiczność, dla której było to coś całkowicie nowego, a zarazem bardzo ważnego. Więźnowie mieli przecież świadomość, że to dla nich przyjechaliśmy, poświęcając pół niedzieli. Może nie czują się najlepiej z tym, że siedzą w więzieniu… Jacek był zresztą prezenterem naszych dokonań, przybliżając pokrótce historię naszego chóru oraz treść wykonywanych utworów, zwłaszcza w językach obcych. Zrobił to brawurowo, przyprawiając wszystko dozą wysublimowanego humoru, jak np. w tym fragmencie swojej „spikerki”: – W ciągu ostatniego roku występowaliśmy w tak znakomitych miejscach, jak Filharmonia Wrocławska, Filharmonia Sudecka, Katedra Marii-Magdaleny we Wrocławiu, Katedra w Barcelonie itp. Dziś przyjechaliśmy do Was. Przyjechaliśmy, aby dać wam znak, że nam na was zależy, że zależy nam na tym, co jeszcze możecie zrobić dobrego i fajnego, gdy już stąd wyjdziecie. No bo przecież stąd wyjdziecie?!

Trzeba obiektywnie przyznać, że więźniowie mają tu bardzo dobre warunki, zwłaszcza w nowym pawilonie, gdzie śpiewaliśmy. W ramach resocjalizacji uczestniczą np. w zajęciach plastycznych, prowadzonych przez artystę-plastyka, wykonując ciekawe rękodzieła, które mogliśmy podziwiać na wystawie specjalnie przygotowanej z okazji naszego przyjazdu. Mało tego – kilka osób z chóru zostało zaproszonych do zwiedzenia pracowni plastycznej. Jeden z naszych kolegów, chcąc uwiecznić na fotografii ciekawe prace uzdolnionych więźniów, a zwłaszcza zrekonstruowany przez nich portal drzwiowy, trochę dłużej został w pracowni i… niestety, ku jego przerażeniu zastał zamknięte drzwi wejściowe i kratę. Na szczęście zauważyliśmy, że nie ma go wśród nas i wszczęliśmy poszukiwania. W końcu służby więzienne uwolniły go, ale emocje były duże!

Jak doszło do naszego występu w zakładzie karnym w Strzelinie? Opowiada Ewa Kwaśniewicz: – Moja znajoma, wiedząc, że śpiewam w chórze, zwróciła sie do mnie z pytaniem, czy moglibyśmy zaśpiewać dla więźniów w Strzelinie, wśród których znajduje się ktoś z jej rodziny. Cztery lata temu nasz chór zaśpiewał dla więźniów w Wołowie, dlatego ośmieliłam się zadać to pytanie naszej dyrygentce – Gosi, która z kolei  zwróciła się z nim do chóru. Chór się zgodził!

– Szczerze powiedziawszy, trochę się bałam na początku, bo nie śpiewałam cztery lata temu w więzieniu w Wołowie i nie wiedziałam, czego oczekiwać po koncercie w takim miejscu – mówi studentka historii, Jola Sierakowska. – Pozytywnie zaskoczyła mnie miła atmosfera. Więźniowie bardzo dobrze odebrali prezentowana przez nas muzykę. Podobne odczucia ma Asia Wojciechowska, studentka budownictwa lądowego. – Ogólnie bardzo pozytywnie odebrałam nasz pobyt. Więźniowie byli zasłuchani, nie było nieprzyjemnych reakcji z ich strony.

Waldkowi spodobał się warsztat, w którym więźniowie naprawiali gokarty. Widzieliśmy także siłownię na wolnym powietrzu, na terenie której osadzeni uprawiali ćwiczenia fizyczne, „szpanując” pięknie opalonymi i harmonijnie umięśnionymi ciałami.

– Kto w niedzielę w więzieniu nie śpiewał, niech żałuje – tak na kolejnej próbie podsumowała występ w Strzelinie nasza dyrygentka Małgosia Sapiecha-Muzioł. – Było bardzo fajnie, o ile można powiedzieć, że fajnie jest w więzieniu… Czuliśmy bardzo przyjazną atmosferę. Osobiście już dawno nie doświadczyłam wyrazów takiej wdzięczności, jak od tych ludzi, a zwłaszcza od naczelnika więzienia, który witał nas już na rogatkach miasta, pilotując nasz autokar, a wszyscy tam, na miejscu, byli bardzo otwarci, przejęci, a przede wszystkim wdzięczni.

Niedawno Małgorzatę Sapiechę-Muzioł odwiedzili przedstawiciele władz Zakładu Karnego w Strzelinie, składając jeszcze raz podziękowania za koncert, ofiarowując płyty z nagraniami oraz film dokumentujący nasze dokonania, a także egzemplarz miejscowej gazety relacjonującej to wydarzenie. Wiemy już, że panowie naczelnicy zwrócili się do nas z prośbą o kolejny koncert ich zakładzie. Będzie to zapewne koncert kolęd w okresie Bożgo Narodzenia. Po tak świetnym przyjęciu z chęcią znów wpiszemy się w program resocjalizacji Zakładu Karnego w Strzelinie.

 

Zakład Karny w Strzelinie funkcjonuje od 1980 r. Zakład jest usytuowany przy jednej z największych kopalni granitu w Europie. Jest zakładem typu zamkniętego dla skazanych odbywających karę po raz pierwszy z wydzielonymi oddziałami zakładu karnego typu zamkniętego dla młodocianych i zakładu karnego typu półotwartego dla odbywających karę po raz pierwszy i młodocianych. Pojemność zakładu wynosi 805 miejsc.

 

Anna Kiczko

XXXII Gliwickie Spotkania Chóralne

Akademicki Chór Politechniki Wrocławskiej w tydzień po wałbrzyskich emocjach wziął udział w Gliwickich Spotkaniach Chóralnych. 22 kwietnia, w kościele p.w. Św. Apostołów Piotra i Pawła, uczestniczył w koncercie, w czasie którego zaśpiewał osiem utworów a capella.


Gliwickie Spotkania Chóralne to trzydniowy przegląd zespołów z kraju i zagranicy, które w wieczornych cyklach koncertowych prezentują repertuar sakralny i świecki. Organizatorem tego festiwalu jest od samego początku, czyli od 1980 r. Akademicki Chór Politechniki Śląskiej, który dzięki temu ma możliwość wymiany muzycznych doświadczeń z zapraszanymi z kraju i z zagranicy wykonawcami, wspólnego muzykowania w czasie towarzyskich spotkań, a także okazję do wymiany koncertowej z zapraszanymi zespołami. Ta muzyczna impreza na stałe wpisała się w pejzaż muzyczny Gliwic, stanowiąc wyjątkową okazję dla popularyzacji muzyki chóralnej rodzimej i światowej oraz będąc przeglądem dorobku zaproszonych chórów.

W tegorocznych, już 32. spotkaniach, które trwały trzy dni: 20-22 kwietnia, uczestniczyło -wraz z gospodarzami festiwalu – siedem zespołów. Nasz chór wystąpił w koncercie niedzielnym, wykonując pod dyrekcją Małgrzaty Sapiechy-Muzioł dwie współczesne pieśni sakralne: O nata lux M.Lauridsena oraz Pater noster J.Świdra, trzy pieśni cerkiewne: Triswjatoje G. Łapajewa, Bogoroditse Djewo A.Pärta, Zastupnice usierdnaja P.Czesnokowa, katalońską sardanę Dansa de Castelltersol w aranż.J.Serra&M.Oltra, oraz dwie pieśni gospel: Shenandoah w aranż. J.Erba i The batlle of Jericho M. Hogana.

O wrażeniu, jakie zrobił nasz występ na licznej rzeszy wyrobionych słuchaczy, umiejących docenić walory wykonawców, m. in. dyrygentów innych zespołów, niech zaświadczy cytat z listu, który otrzymaliśmy od prowadzącego koncert prezentera – Andrzeja Mroza „Czarnego”, znawcy muzyki chóralnej z Bielska-Białej: Dziękuję za niezwykłe chwile, jakie dane nam było przeżyć dzieki Waszemu kunsztowi podczas koncertu w gliwickiej Katedrze.

My też wynieśliśmy wiele pozytywnych wrażeń, związanych z naszym udziałem w XXXII Gliwickich Spotkaniach Chóralnych. Oczarowani jesteśmy uroczystą atmosferą niedzielnego koncertu w Katedrze oraz gościnnością i serdecznością gospodarzy Akademickiego Chóru Politechniki Śląskiej. (aki)

Szczegóły festiwalu i plakaty okolicznościowe www.chor.gliwice.pl oraz www.gsch.pl