Wspomnienia Kornelii Sulińskiej (Leji)

Napisano dnia 15 kwietnia 2020r.
Fragmenty tekstu pogrubione i pochylone mają swoje adnotacje pod całym tekstem.

Jak trafiłam do chóru ?

Byłam po maturze (1983 rok) i na V roku PSM II st przy Podwalu czyli jedna szkoła tylko i to popołudniowa. Mieszkałam z koleżankami w PBSA przy Lelewela
i postanowiłyśmy się zapisać do chóru. Przesłuchiwał nas Piotr Ferensowicz. Każda po kolei zaśpiewała początek jakiejś piosenki, może to było “Płonie ognisko w lesie“ nie jestem pewna ale coś prostego.

I zostałyśmy zaproszone na próby. Odbywały się w  budynku NOTu 2 razy w tygodniu wieczorem. Śpiewałyśmy w altach.

Nie pamiętam, które koncerty były pierwsze. Może Gliwice?
Jechaliśmy autobusem i padał deszcz za oknem, chłopcy  dla śmiania założyli jednemu z najstarszych tenorów parasol od tyłu. Wszyscy się śmiali, a tenorek nie wiedział o co chodzi i kulił się i zapinał pod szyje jeszcze bardziej 🙂

Pamiętam szykowanie i przebieranie w sali lustrzanej wszystkich razem. Krępowało mnie to i nie wiedziałam jak to zrobić najszybciej i najdyskretniej. Jednak inni zupełnie nie mieli z tym problemu. Pożyczyła mi kredkę do oczu starsza  koleżanka z altu z komentarzem, że przyjdzie czas, że będę miała kosmetyków pod dostatkiem (i tak jest).

Pamiętam biesiadę chóralną po jakimś koncercie. Śpiewaliśmy z chórzystami z innych chórów swobodnie, głośno, wesoło na jakiejś studenckiej  wielkiej stołówce.

Hajnówka. Maj. Autobus chóralny zatrzymał się w Oleśnicy, i dołączyłam do  wszystkich. Pamiętam końcówkę drogi otoczonej z każdej strony, także z góry, dorodnymi drzewami.

Nocowaliśmy w jakimś ośrodku obok puszczy, można było pospacerować samemu, choć raczej pamiętam tworzyły się wtedy pary. Występy w nowej dużej cerkwi w żółtych, cieniowanych i prześwitujących sukienkach i…. I miejsce ! Potem sesja zdjęciowa na schodach z typowymi wieżami cerkiewnymi w tle.

Najbardziej jednak utkwił mi w pamięci wyjazd na zachód. Dla mnie i mojej koleżanki z bursy po raz pierwszy. Byliśmy w Heidelbergu – pięknym mieście. Śpiewaliśmy tam w kościele  m.in. Polonez Ogińskiego dla Polonii. Ten dreszcz, przechodzący we wzruszenie i łzy doskonale pamiętam. I piękny zamek na górze za rzeką i całe miasto takie europejskie, stare. Kupiłam tam sobie swój pierwszy podnóżek do gitary, który służy mi do dziś.

Potem Nancy. Wielki amfiteatr i prezentacja chórów z różnych części świata. Słuchaliśmy z wielkim zainteresowaniem. Poznałam tam Sylviane i Anne – Francuzki z tamtejszego chóru uniwersyteckiego. Latem tamtego roku przyjechały do mnie do Oleśnicy w odwiedziny i była to dla nas piękne przygoda.

Bardzo przeżyłam ten wyjazd, po powrocie miałam dyplom z gitary i nie poszedł mi tak jak powinien.

Przypomniałam sobie, że śpiewałam z chórem na uroczystej mszy św. z udziałem Ojca Świętego na Partynicach. Byliśmy połączeni z innymi chórami wrocławskimi. Zajmowaliśmy  całą zadaszoną trybunę obok ołtarza. Wtedy to Ave verum corpus W.A. Mozarta, które śpiewaliśmy było przecudnie wykonane. Ile razy śpiewam je ze swoim chórem słyszę właśnie te z oprawy mszy świętej dla naszego papieża. Wielki Chrystus z ołtarza partynickiego trafił i jest do tej pory w kościele Matki Bożej Miłosierdzia w Oleśnicy i przypomina mi, ilekroć tam jestem, o tym wydarzeniu.

Kogo pamiętam z ówczesnego  składu chóru ?

Piękne solówki śpiewał Grzegorz Prokopczak z tenorów. Jego “Vieux pelerin“ wywoływało ciarki po plecach. Śpiewaliśmy to w Nancy. George wiedział, że piękny ma głos i trochę gwiazdorzył. Andrzej Kukliński był jednym z przystojniaków z basów, którego lubiłam.

Wspomniany wcześniej Piotr Majkut z tenorów też pozostał w mojej pamięci i Krzysiu Łuczek z Bożenką  Kluczną, na których ślubie śpiewał chór i z którymi przyjaźnię się do tej pory. Mocne były soprany z Ewą Lenczyk na czele. Zawsze czysto i wysoko wyśpiewywały swoje  partie. Pamiętam dziewczyny z Podwala, które też były w chórze: Anię Stachowiak – oboistkę, która wyszła za Sławka Wagnera, Ewę Drobinę – flecistkę i prześliczną też flecistkę  Marzenę Jurę siostrę Mirki.

W 1985 roku we wrześniu zaczęłam pracę w szkole muzycznej w swoim mieście i już nie pamiętam, czy jeździłam dalej na próby czy nie.

W 1987 wyszłam za mąż do Warszawy i straciłam kontakt na jakiś czas.

Jak zmieniło się moje życie w czasie śpiewania w chórze?

Więcej mogłam, więcej korzystałam z życia, taka swoboda, wolność w decydowaniu i te wyjazdy, dzięki którym poznawałam nowe piękne miejsca, które do tej pory mam w swojej wyobraźni.

Tęskniłam później za tym, kiedy nie dane mi było śpiewać. Studiowałam dyrygenturę chóralną, edukację muzyczna i rytmikę w Poznaniu i poczułam znowu to, co kocham.

Tak się dobrze złożyło, że w moim mieście powstał chór. Prowadzi go Edyta Szostak Kirzyc i śpiewam w nim już 15 lat.

W chórze, jak w rodzinie są dobre chwile i złe. Nie wszyscy muszą się lubić. Jednak my chórzyści jesteśmy połączeni więzami muzycznymi i one są mocne i trwałe. Te dźwięki w czterogłosie brzmiące łączą i uzależniają i tyle jeszcze pięknych utworów do  zaśpiewania czeka i tyle powodów i okazji aby je usłyszeć razem…

Kornelia Sulińska


PBSA – Państwowa Bursa Szkół Artystycznych w której mieszkałam przez 6 lat szkoły muzycznej II stopnia i równolegle I LO we Wrocławiu.Bursa najpierw mieściła się przy pl. 1 Maja (obecnie gmach Akademii Muzycznej), a później przy ul. Lelewela 2 na 2 ostatnich piętrach, teraz mieści się przy ul. Trzemeskiej. Mieszkają w niej uczniowie spoza Wrocławia uczęszczający do szkół muzycznych i plastycznych.

Budynek NOT’u czyli Naczelnej Organizacji Technicznej – w latach 1974-1993 w sali 208 odbywały się próby chóru ponieważ była to siedziba wydziału Górniczego PWr, ówczesny adres to ulica Świerczewskiego 74, a obecnie ul. Piłsudskiego.

Hajnówka – konkurs chóralny “V Dni Muzyki Cerkiewnej w Hajnówce – 1986” – 18 maja chór zdobył I nagrodę w konkursie, a Dyrygent Piotr Ferensowicz został najlepszym Chórmistrzem tego konkursu.

Heidelberg – było to w roku 1985 roku, a pobyt w Heidelbergu był jednym z etapów tournee chóru mającego na celu udział w festiwalu w Nancy we Francji.

Nancy – we Francji, w 1985 roku chór uczestniczył w IV Międzynarodowym Festiwalu Chóralnym w Nancy.